Cykliści i myśliwi





Od razu po naszym przyjeździe zapisałam dzieci do przedszkola. A właściwie do kolejki, żeby się do przedszkola dostać. Dostaliśmy pismo, że dzieci dostaną miejsce najpóźniej w maju. Kontaktowałam się z urzędnikami i prosiłam o szybsze przyjęcie, ,,ponieważ Apolonia zacznie zerówkę w szkole w sierpniu i byłoby dobrze, gdyby poszła do niej z koleżankami z przedszkola i rozumiejąc język". Niestety, póki co dostałam odpowiedź, że raczej będzie to maj. Postanowiłam więc napisać do państwowej szkoły szwedzkiego dla imigrantów, czy mogą zorganizować lekcje dla moich dzieci. ,,Przedyskutujemy to w zespole i damy znać"- odpowiedzieli mailem tego samego dnia. Jest nadzieja.    Póki co, Piotr nawiązuje coraz lepsze relacje z przedszkolankami z ,,przedszkola otwartego" i poprosił je o mini lekcje dla Poli i Oliwera. Są po lekcji pierwszej : kolory :) 


Pola nadal najchętniej maluje...
...a Oliwer najchętniej ją naśladuje :)



Panie przedszkolanki codziennie pieką świeże ciasto. Są też owoce i kawa dla rodziców. Przekąski są odpłatne, ale najwyższej jakości. Astrid, przedszkolanka, w właściwie gospodyni przedszkola, w którym rodzice sami zajmują się dziećmi, pokazała Piotrowi składniki ekscytując się, że ciasto jest z cukrem kokosowym o niskim indeksie glikemicznym:), na mące migdałowej i maśle. Piotr też się podekscytował, nawet kupił taki cukier do domu, coby mi też poszerzyć horyzonty. Ale wracając do myśli, którą chcieliśmy się z Wami podzielić: tu w przedszkolach daje się dzieciom najlepsze produkty. Owoce i składniki są zawsze eko(jeśli to możliwe), zapewnia Astrid, ,,bo dla dzieci zawsze dajemy to, co najlepsze". No cóż, z naszych doświadczeń przedszkolnych wiemy, że na jedzeniu dla dzieci się coraz bardziej oszczędza. Niestety włodarze nie rozumieją, że ,,jesteś tym, co jesz" i że oszczędzając na jakości jedzenia pogarszają zdrowie psychiczne i fizyczne kolejnego pokolenia :( No ale najlepszy jest najtańszy catering niż kuchnia w przedszkolu, a jak można się potem pochwalić oszczędnościami!

Jak Pola to robi... ja też tak umiem...
Doszło rzeźbienie. Na szczęście nie znoszą swoich dzieł do domu :)

Otrzymaliśmy pocztą tradycyjną kilka sympatycznych dokumentów: my-powitalne informatory dla nowych mieszkańców, dzieci- zaproszenie na wizytę u lekarza w celu mierzenia i ważenia (i co jeszcze zobaczmy w czwartek), a ja zaproszenie na bezpłatne badania ginekologiczne z cytologią. Piotr zastanawia się, czy o niego zaczną się troszczyć po czterdziestce.

Ale Szwedzi zadowolili Piotra w inny sposób: urósł! Pani w urzędzie nas mierzyła. Ja pozostałam bez zmian, ale Piotr się w końcu po 35 latach wyprostował 😂
,,Wstałem z kolan!!!"😂😂😂

A propos, Piotr miał w poniedziałek urodziny. Zaprosiłam go do restauracji o wiele obiecującej nazwie ,,Mięso i Bar". 
Po otwarciu stylowych drzwi do starej kamienicy przywitała nas taka ,,reklama":



Kiedy weszliśmy około 17-tej do pustego lokalu, kelnerka zapytała nas o rezerwację ( w poniedziałek??). Po godzinie nie było już wolnego stolika. Rodziny, grupy nastolatków, koledzy po pracy.


Kelnerka zaśpiewała ze mną happy birthday. Prawie jak dwie Marilyn. 








Można połączyć Cyklistów i Myśliwych? W Polsce raczej nie, ale tu nawet im wyszło :D 

Pozostając przy cyklistach- postanowiłam kupić rower. Kalmar jest miastem rowerów, ścieżki i parkingi dla rowerów są wszędzie, często kryte. Po krótkich i nieprofesjonalnych poszukiwaniach na szwedzkim OLXie umówiłam się na przyjęcie pod swoje skrzydła Szweda- sześćdziesięcioparolatka marki Husqvarna (ci od pił). Właściciel przekonywał mnie: ,,Ten rower ma duszę. Stare rzeczy są dobrej jakości, te nowe rowery to shit. Tak jak nowe samochody! Nie cierpię nowych rzeczy!". Przy odbiorze roweru mówił, że często jeździ do Polski, bo mają tam bardzo dobre farby, które nadają się do drewnianych łodzi, przy których pracuje. ,,W Szwecji te farby są zakazane, bo mają jakiś szkodliwy składnik! Idioci, trzeba tylko mieć ochronną maskę! Wyprowadzam się stąd do Nowej Zelandii":D 

Póki co z Weteranem tylko na siebie patrzymy. Czekam aż mróz odpuści i ruszam. 




I jeszcze mój aniołek:


 Tymczasem...
K2, pierwsze zimowe wejście. Bez tlenu, w stylu alpejskim:)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciąża po szwedzku

Poród w Szwecji

Swedish for immigrants czyli moje początki z językiem szwedzkim