Jak założyłam własną markę odzieżową i Koszmar Minionej Wielkanocy


Tak, w końcu doczekałam się. Po wielu nieprzespanych nocach, projektach, rysunkach, wielogodzinnych spotkaniach z modowymi blogerami w końcu udało się: założyłam własną markę odzieżową. Poznajcie Wera Stockholm. Nie tylko dla każdej prawdziwej Wery, która dba o modne dodatki. 






 Miałam Was chociaż przez chwilę? Ale te modne dodatki i nieprzespane noce zdradziły mnie, co?  Taki spóźniony prima aprilis :)

,,Musisz koniecznie kupić sobie taką torebkę i powiedzieć jak przyjedziesz w maju, że w międzyczasie założyłaś własną markę odzieżową"- taki był komentarz Paoli na widok stoiska w centrum handlowym, do którego trafiłyśmy, bo katedra była zamknięta (rzecz jasna).



Jaki jest Świąteczny Koszmar Rodzica? Jesteś trzy miesiące na obczyźnie i w końcu odwiedza cię przyjaciel, układasz w myślach plany spacerów i przygód. I jest, pierwszy wspólny poranek, naprawdę wielki Wielki Piątek. I wtedy, właśnie wtedy kiedy rozluźniony pijesz kawę i sprawdzasz na fejsie godziny otwarcia twoich ulubionych kawiarni, wtedy twoje dziecko kołysząc się na nogach mówi ci, że źle się czuje. I to dziecko, które przez trzy miesiące nie miało kataru, teraz właśnie ma 38.5, a dwie noce później, zmuszając cię do zachowania trzeźwości, zaczyna wymiotować. Wesołych Świąt!

 A zaczęło się tak dobrze: zaraz po przyjeździe Pao przebrałyśmy się, no z grubsza przynajmniej, za Świąteczne Wiedźmy, które pukają do sąsiadów i zamieniają rysunki na cukierki. Pierwszą osobą, którą udało się upolować, była sąsiadka z Polski :) Pola zgarnęła też pierwsze ,,papierowe pieniążki" od pana, który się nie przygotował.



W sobotę rano poszłyśmy z Pao a Święconkę po polsku do jedynego w mieście kościoła katolickiego. Chciałam bardzo zobaczyć tubylczych rodaków. No i co mogę powiedzieć - nietrudno ich rozpoznać. Coś mamy takiego charakterystycznego😅 Ksiądz wyluzowany (chociaż większość nie wiedziała kiedy wstawać i co mówić -podpowiadał), atmosfera wesoła, kościół pełen.


Koszyczki trzeba było postawić na stołach z przodu kościoła. ,,Mogą państwo zabrać swoje koszyczki, ale SWOJE, a nie te, w których jest więcej" -taki żart polskiego księdza 😁😬






Cóż robić, dzieci zaniemogły, więc musiałyśmy we dwie wycisnąć z tych wspólnych chwil ile się dało.

Pao przeszkoliła mnie z robienia zdjęć jedzeniu. Dobrze mieć młodszą kuzynkę, która ma Instagrama (a nawet Snap-faken-chata!)😂



Postanowiłyśmy zweryfikować informację o bardzo wysokich cenach alkoholu. Polscy znajomi straszyli nas przed wyjazdem, że piwo w Szwecji kosztuje 30 złotych. Alkohol tutaj sprzedawany jest w specjalnych, państwowych sklepach monopolowych, których nie ma wiele w mieście. Ale są spore i nieźle wyposażone:



Piwo, jak podsumowała dochodzenie Pao, kosztuje tyle samo co w Polsce. Ja sprawdzałam ceny ginu i wydaje mi się, że są podobne, może jest troszeczkę drożej.


 Szukałam polskich wódek i znalazłam tylko sobie nieznaną Wódkę Dworek, jedyny rodzimy akcent:





Po trzech dniach choroby, zimna i wiatru... spadł śnieg 😨

Ale chwilę potem zaświeciło słońce. I zostanie. 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciąża po szwedzku

Poród w Szwecji

Swedish for immigrants czyli moje początki z językiem szwedzkim